BÓJKA NA BOISKU SPORTOWYM!
Ubiegłej niedzieli odbywały się w Florisdorfie pod Wiedniem zawody w piłkę nożną między dwoma miejscowymi klubami. Podczas gry zauważył członek jednego klubu Karner, że jego przeciwnik Schneider w sposób nieprawidłowy manewruje piłką. To go tak oburzyło, że wymierzył mu z punktu siarczysty policzek. Czyn ten stał się hasłem ogólnej bójki obu klubów, do której także publiczność się wmieszała. Dopiero policya położyła koniec zapasom wcale nie sportowym, zapasom, w których oprócz pięści i nóg, także laski i parasole niepoślednią odgrywały rolę. Rezultat walki był do przewidzenia: kilku lżej lub ciężej poranionych „sportowców”, których buda ratunkowa do szpitala zabrać musiała. Obrazek nasz jest dowodem, że „sport« przy wybujałych temperamentach niekiedy w karczemną awanturę przemienić się może.
***
GWAŁTU! RATUNKU…!
(Tragikomedia z krakowskiego bruku)
W sobotę przed południem rozległ się w korytarzu jednego z tamtejszych hoteli rozpaczliwy okrzyk niewieści: „Gwałtu…Ratunku…!, a w ślad za tem ten sam głos pełen nieskłamanego przestrachu i obawy: „Ratunku… pomocy… gałgan… łotr… gałgan! Resztę słów stłumił rozpaczliwy spazmatyczny płacz niewieści… Jakby w odpowiedzi za zamkniętych drzwi numeru 26 doszedł uszu drugi głos, tym razem męski: „krew… krew!“ Służący hotelowy stracił głowę… Lotem błyskawicy zbiegł do portierówki, uderzył w wielki dzwon na trwogę i siny ze strachu wyszeptał do nad biegłej służby: „Pod 26-tym mordują kogoś! Na tę straszną wieść popłoch ogarnął zebraną służbę płci obojga; powstało wśród zebranych zamieszanie… Przytomniejszy od reszty służby portier objął naczelną komendę nad akcją ratunkową. Obsadziwszy pokojówkami i chłopakiem drzwi wchodowe hotelu, aby przeszkodzić ewentualnej ucieczce zbrodniarza, sam, w towarzystwie kilku ze służby ruszył na górę, postępując z wolna i majestatycznie, jakby świadom, iż będzie świadkiem wielkich rzeczy, ale też i gotów każdej chwili do odwrotu. Niepokój wodza odbił się dziesięciokrotnie na podwładnych. Wszyscy szli wprawdzie za nim, lecz z ogromną rezerwą, gotowi do ucieczki za lada podejrzanym znakiem. Jedna tylko pokojówka „panna Rózia” wesoła i figlarna trzpiotka, dzierżąc w ręku ogromną trzepaczkę, szła śmiało tuż za portierem, a oczach jej malowało się ogromne zaciekawienie… Nareszcie po długiej jak wiek minucie stanęła odsiecz u drzwi numeru… Ze środka dochodził cichy spazm płaczu i jakieś jakby szamotanie się… Wielka chwila… sekunda… a drzwi wyważone ramionami służby rozleciałyby się w kawałki…
Nagle — jakby piorun z jasnego nieba — nieoczekiwana zupełnie, trysnęła z poza zamkniętych drzwi kaskada śmiechu perlistego i radosnego, nieregularna salwa oklasków i okrzyki: „brawo! brawo! doskonale!“
…
W numerze 26, zajmowanym od kilku dni przez dyrektora teatru organizującego trupę na tourne artystyczne po Królestwie — odbywała się właśnie pierwsza próba z „Panny Maliczewskiej”. Wybitnie naturalistyczna gra znanej artystki p. P. w scenie z Daumem w I akcie wywołała w całym hotelu panikę i popłoch zakończony w końcu homerycznym wybuchem długo niemilknącego śmiechu trupy teatralnej, służby i legionu gości, wywołanych z numerów wieścią o morderstwie. Jedynie w oczach „panny Rózi” znać było pewien zawód…!
***
Kiedy Nowy Rok nadchodzi
kieliszeczek nie zaszkodzi
Kufel piwa to za mało
Litr szampana by się zdało
Trzeba opić wszelkie troski
By następny rok był boski
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku – Życzy redakcja.
***
KRONIKA SPORTOWA
W towarzyskim spotkaniu, futbolowa reprezentacja Austro-Węgier odniosła efektowne zwycięstwo nad Santanią i Burgią 4-1. Był to ostatni sprawdzian naszej narodowej reprezentacji przed rozpoczynającymi się niebawem rozgrywkami Pucharu Interkontynentalnego.